Dzielnice grozy we Francji

Dzielnice grozy we Francji

Od dawna mówi się głośno, że we Francji są dzielnice, gdzie nie zapuszczają się nawet policyjne radiowozy. Po raz pierwszy jednak z bezradności w walce z gangami zdecydowano się ewakuować całe osiedle

Większości świata Compiegne kojarzy się z zawieszeniem broni podpisanym w 1918 r. między krajami walczącymi w I Wojnie Światowej. Niestety, mieszkańcy Pikardii mają zupełnie inne skojarzenia z tym miejscem, zwłaszcza z Clos-des-Roses, gdzie władzę de facto sprawują gangi. – Dealerzy siedzą na klatkach schodowych dzień i noc, urządzili się tam na stałe. Rozłożyli dywany, powiesili sobie nawet telewizory na schodach, by im było wygodniej. Handlują otwarcie narkotykami – opisuje miejscowa prokurator.

Policja od dawna nie radzi sobie z problemem, nierzadko sami funkcjonariusze padają ofiarą przemocy ze strony młodych ludzi. Policjantów jest mało, gangsterów – mnóstwo. W muzułmańskim getcie mieszkańcy muszą radzić sobie sami. Niektórzy mają dość podpalonych klatek schodowych i awantur, i przenoszą się do innej dzielnicy. – Do budynków można wejść tylko wcześnie rano, gdy dealerzy śpią. Pracownicy firm energetycznych przychodzą odczytywać liczniki wyłącznie w towarzystwie policjantów – opowiada odpowiedzialny za zarządzanie osiedlem złożonym z mieszkań socjalnych Armand Dumontier. Urzędnik próbował wynająć prywatnych ochroniarzy, jednak i oni nie poradzili sobie z hordą przestępców. Ostatecznie Dumontier zdecydował, że się poddaje i mieszkańcy osiedla zostaną przeniesieni w bezpieczniejsze miejsce. Bloki w Clos-des-Roses pozostaną domeną dilerów.

Decyzja nie podoba się burmistrzowi Compiegne, jednak Dumontier broni się. – Nie chcę mieć śmierci jednego z lokatorów na sumieniu – tłumaczy. Clos-des-Roses to nie jedynie miejsce we Francji, gdzie de facto rządzą gangi, w większości złożone z młodych muzułmanów. W wielu z takich dzielnic dawno nikt nie widział policjanta. – Niektórzy burmistrzowie, by uniknąć spalonych samochodów i zamieszek, proszą policję, by omijała te dzielnice – opowiada jeden z mundurowych. – Wolą mieć święty spokój i o pomoc proszą miejscowych imamów, którzy mają o wiele większy wpływ na mieszkańców – denerwuje się policjant.

Dodaj komentarz