Sto sześćdziesiąt jeden lat temu w tym miesiącu, na początku września 1859 r., potężna burza magnetyczna wytworzona przez słońce zderzyła się z Ziemią. Interakcja wywołana ogólnoświatowe wydarzenie. Zorze polarne, częściej nazywane północnymi i południowymi światłami, stały się widoczne w pobliżu równik. Bliżej biegunów, ludzi budziło prawie dzienne światło w środku nocy. Wraz ze spektakularnym pokazem światła burza pozostawiła również poważny ślad — zakłócając systemy telegraficzne na całym świecie.
Burza geomagnetyczna stała się znana jako wydarzenie Carringtona, nazwane na część astronoma, który obserwował plamy słoneczne i aktywność rozbłysków słonecznych na powierzchni słońca w dniach poprzedzających burzę. Poprawnie powiązał zwiększoną aktywność słoneczną z wynikającym z tego koronalnym wyrzutem masy, który uderzył w pole magnetyczne Ziemi, która otaczała Ziemie i chroni ją przed promieniowaniem kosmicznym.
Pole magnetyczne słońca przechodzi przez cykl słoneczny co 11 lat, gdy bieguny północny i południowy zmieniają położenie. Podczas tego cyklu występują okresy określonego wzrostu aktywności powierzchniowej, takie jak plamy słoneczne, rozbłyski słoneczne, rozbłysk promieniowania wytworzony przez uwolnienie energii magnetycznej z plam słonecznych cząstek, który ucieka przed grawitacją słoneczną. Najbardziej energetycznymi zjawiskami słonecznymi są koronalne wyrzuty masy, zbiór gazu słonecznego i energii magnetycznej, która może podróżować przez układ słoneczny z prędkością kilku milionów kilometrów na godzinę.
W ciągu ostatnich 50 lat obserwowano mniejsze zdarzenia słoneczne i bliskie wypadki, które spowodowały przerwanie komunikacji radiowej, uszkodzenie sieci elektromagnetycznych i wpływ na klimat. Zakłóciły także operacje satelitarne na orbicie i stanowią zagrożeni dla kosmonautów. Od tamtej pory na Ziemię nie dotarła żadna burza słoneczna, która rywalizowała z wydarzeniem Carrington. Pozostaje największą dobrze zarejestrowaną burzą słoneczną od 500 lat.
Gdyby inna burza słoneczna o takiej wielkości uderzyła dziś w Ziemie, jej wpływ byłby znacznie gorszy niż w 1859 r. Nie jest to spowodowane rozmiarem lub charakterem burzy, ale postępem technologicznym, który miał miejsce i coraz większe poleganie na nich. Jest po prostu więcej infrastruktury fizycznej, która ucierpiałaby, a powszechne zakłócenia w usługach elektrycznych i komunikacyjnych spowodowałaby serię kaskadowych awarii systemu, które miałyby poważny wpływ na codzienne życie.
Potencjalne skutki tego są coraz lepiej rozumiane. Badania wykazały, że potencjalny globalny koszt finansowy współczesnego wydarzenia Carrington wynosi biliony dolarów, a rządy i firmy prywatne na cały świecie coraz bardziej pilnie wspierają naszą możliwości monitorowania nasłoneczniania i prognozowania pogody kosmicznej.
Podczas gdy koronalne wyrzuty masy mogą podróżować tysiące kilometrów na sekundę, zwykle dotarcie do Ziemi zajmuj im kilka dni. Idealnie byłoby, gdybyśmy mieli konstelację satelitów w kilku punktach między Słońcem a orbitą Ziemi współpracującą z siecią naziemnych czujników do ciągłego monitorowania aktywności Słońc. Dałoby to dodatkowy czas na przygotowanie infrastruktury w kosmosie i na Ziemi do nadchodzącego bombardowania cząstek słonecznych i pól magnetycznych. Jednak przy istniejących możliwościach jest mało prawdopodobne, aby po zidentyfikowaniu odpowiednio przygotować się na nadchodzącą burzę. Nie tylko nie ma odpowiedniej infrastruktury, ale koniecznie jest lepsze podstawowe zrozumienie nauk o Słońcu i kosmosie, aby stworzyć dokładniejsze modele przewidywania nadchodzącej katastrofy.
Amerykańska Narodowa Fundacja Nauki, działająca w ramach Wydziały Nauk o Atmosferze i Przestrzeni Kosmicznej, wspiera naukowców, którzy śledzą rozwój wydarzeń słonecznych i mają lepsze zrozumienie ich interakcji z polem magnetycznym Ziemi. NSF współpracuje z NASA, aby przyjrzeć się nowym podejściom do poszerzenia wiedzy na temat pogody kosmicznej i jej wpływu na ziemie, a także poprawić zdolność prognozowania przyszłych wydarzeń.